piątek, 20 września 2013

przedweekendowy misz-masz




Wypełnia mnie łagodne szczęście, związane z faktem,że właśnie zaczął się weekend;-)
Gdybym miała więcej energii, śpiewałabym i tańczyła. A tak, to tylko wirtualnie...



Głupio mi trochę, że znowu będę narzekać,ale gdzie mogę upuścić trochę pary, jak nie tu?
Ciężko było. Głównie dlatego,że byłam totalnie przeziębiona, a jak wiadomo chrypka i ból gardła pracy nauczyciela nie ułatwia ani jej nie sprzyja, po drugie dlatego,że plan mi się zmienił po raz trzeci,a i tak nie wszystkie zajęcia się w nim zmieściły...mam sama zaplanować kiedy mogłabym odbyć zajęcia- a wybór niewielki- np. 9 czy 10 godzina- hehe-już widzę efektywną pracę o tej porze;/.Najgorzej,że dzieciaki się pytają o te zajęcia i ja wiem,że są im potrzebne, ale możliwości mam w tym momencie ograniczone,więc smutam trochę.


Po trzecie dlatego,że pogoda była taka, jaka ma prawo być o tej porze roku- tj. jesienna, chłodna, zachmurzona i deszczowa.


No ale mnie deszcz w zasadzie niestraszny jako rozsądnej posiadaczce kaloszy;-)


No a poza tym dzięki wyjazdowi Diviny w góry,odnowiłam znajomość z moją nieśmiertelną kurtka z Nike:jest ona wprawdzie trochę ekscentryczna: biały częściowo przezroczysty ortalion podbity wściekle trawiastozieloną siateczką,ale jest lekka i idealnie chroni przed deszczem i wiatrem.
Takiej pogodzie z reguły towarzyszy niż,a ja jako osoba, u której wg lekarza "ciśnienia brak" z trudem funkcjonuję -szczególnie porankami-mimo dopingu w postaci kawy.


 Tak w ogóle to ciągle się szybko męczę, jestem śpiąca i troszkę nieprzytomna. Do tego stopnia,że wczoraj- czwartek jest generalnie dla mnie kumulacją mizerii i depresji- oblałam sobie plecy sokiem malinowym i prawie umyłam zęby kremem do twarzy...Tak, tak.Mistrz gaf - to ja.
Staram się nad sobą pracować,być bardziej ogarnięta, czujna i zorganizowana, ale ciągle jeszcze moje prawdziwe ja dochodzi w takich momentach do głosu;-)




Ale mimo potknięć i upadków, chwil zniechęcenia i zwątpienia ja tak nie wysiądę z tego pociągu, zwanego życiem!!!


                       Z rzeczy miłych i przyjemnych:POSTCROSSING;-) rules!!!


Moja przyjemność z otrzymywania kartek jest ciągle wielka, i mam nadzieję, że ten stan się nie zmieni. Ciągle jeszcze towarzyszy mi dreszczyk emocji i oczekiwania, gdy widzę,że w skrzynce czeka poczta. Kiedy przekręcam kluczyk mam banana na twarzy a w głowie gonitwę myśli: "skąd tym razem?", "czy mi się spodoba?","kto ją napisał?" i "co napisał?"
                       I mam ochotę fikać koziołki z radości:



                                           A oto moje najnowsze zdobycze:
                                         japońskie kartki z Tajwanu i Niemiec :



                               kartki z ptaszkami z Finlandii i Niemiec:



                      I ukoronowanie tygodniowej porcji radości- perełka z Rosji-a                                                     na niej pin-up-girl;-)


                                                          Motto na weekend:


                                                I jak tu nie wierzyć w róż?









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

MIły Gościu;-).Dziękuję za odwiedziny i mam nadzieję,że zostawisz po sobie dobre wrażenie.Jeżeli chcesz cos napisac zaprszam,ale jeżeli chcesz sie tylko wyładowac, wysmiac czy obrazic kogos, to nie jest właściwe miejsce. Życze dobrego dnia lub nocy;-)