Początkowo to późne rozpoczynanie prac w środę było mi nie w smak, ale z czasem nauczyłam się doceniać płynące z tego korzyści, dłuższy sen, bezstresowy nieśpieszny poranek, czas na śniadanie. Ale coś za coś, między zajęciami mam 45 minutową przerwę to oznacza, że biegnę do domu, żeby wyprowadzić psa (na nic innego nie mam czasu), a potem wracam do szkoły, skąd przychodzę dopiero ok godz. 20. Zazwyczaj jestem wówczas totalnie przeżuta i wypluta; ale dzisiaj jest inaczej- mam nawet siłę i ochotę, żeby postować, a to coś na kształt cudu;-).Nie wiem skąd ta zmiana, może dlatego, że różne osoby pokrzyczały sobie na mnie, tak, że w końcu poryczałam się jak małe dziecko na środku ulicy...A może dlatego, że na zajęcia wpadły moje sikoreczki- dzieciaki, które uczyłam na zastępstwie przez pól roku przed 2 lata, żeby się ze mną przywitać, przytulić, powiedzieć dobre słowo. I to chyba zrównoważyło te złe przeżycia i dodało mi siły. No i fakt, że mam czyste sumienie, bo w najlepszej wierze wypełniałam swoje obowiązki.
O wstawaniu było? Było.
No teraz pójście spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
MIły Gościu;-).Dziękuję za odwiedziny i mam nadzieję,że zostawisz po sobie dobre wrażenie.Jeżeli chcesz cos napisac zaprszam,ale jeżeli chcesz sie tylko wyładowac, wysmiac czy obrazic kogos, to nie jest właściwe miejsce. Życze dobrego dnia lub nocy;-)